W komunikacji marketingowej segmentacja to podstawa. Trąbienia z jednej tuby do wszystkich? Nie rekomenduję, nie stosuję. Zawsze, do wyodrębnionych wcześniej segmentów, staram się tworzyć persony. Po co? Bo z segmentem strasznie trudno się rozmawia. Równie dobrze można gadać do szafy. Łatwiej mi tworzyć teksty oraz planować kampanie widząc do kogo mówię.
Żeby skutecznie komunikować się z klientami, potrzebuję czegoś więcej niż tylko danych i wskaźników. Owszem, dane transakcyjne, LTV, behawioralne czy demograficzne są ważne i mogę za ich pomocą wyodrębnić segmenty. To mi jednak nie wystarcza. Dopiero, gdy połączę wspomniane informacje i wskaźniki z danymi jakościowymi - wypowiedziami prawdziwych klientów, ich doświadczeniami, problemami, celami zyskuję pełniejszy obraz i kontekst. Dlatego dodatkowo:
przeprowadzam wywiady z klientami
tworzę ankiety
obserwuję jak klienci korzystają z produktu
rozmawiam z pracownikami pierwszej linii
Wszystko po to, by stworzyć persony. Zawieszałem je na ścianach biura, omawiałem podczas szkoleń wprowadzających nowych pracowników, służyły mi jako punkt odniesienia podczas planowania kampanii z zespołem marketingu, czy zmian na stronie.
Z mojego doświadczenia wynika, że persony odpowiednio zastosowane w komunikacji marketingowej, przyspieszają pracę nie tylko nad kampaniami. Czy mają przełożenie na większą sprzedaż? Mam dowody na to, że kampanie oparte na rzetelnie opracowanych personach, osiągają lepsze wyniki.
Poniżej zamieszczam kilka przykładów materiałów wideo opartych na stworzonych przeze mnie wcześniej personach. Każdy z tych filmów był wykorzystany w kampanii promującej ClickMeeting, w każdym z nich, do początku do końca, miałem udział w procesie ich tworzenia.